Powered By Blogger

poniedziałek, 10 kwietnia 2023

Kwiecień.10.04.2023 - g.14.07 - 222 post - Ann & Jay

 
Ann & Jay . - Wrocław... - sen to czy jawa...

Dzień niby jak co dzień. A jednak już z samego rana uśmiechały mi się oczy, kochałam w sobie ten stan, kiedy czułam ogromną radość, siłę, w której można mówić, że coś Cię nosi, albo - przysłowiowo czujesz, że możesz przenosić nawet góry.;) Energia, która rozpierała i szukała ujścia. 

Miałeś dla mnie niespodziankę na wieczór - miałam tak po prostu nie mieć innych planów na wieczór - tylko czas dla Ciebie. Zaintrygowałeś mnie tym bardzo i niecierpliwie spoglądałam na zegar, który jakby mi na złość - grał po nosie - i tak bardzo leniwie odmierzał minuty, godziny. Czekałam w końcu aż się ściemni nie wiedząc co tak naprawdę kombinujesz. Muszę jednak przyznać, że Twoja propozycja naprawdę bardzo mnie zaskoczyła, bo zabrzmiało to niesamowicie tajemniczo. Tym bardziej, kiedy mówiłeś o tym, patrząc mi w oczy ... Twoje spojrzenie głęboko docierało do samego wnętrza mojej duszy. Odebrałam to wszystko bardzo pozytywnie, intuicyjnie czując, że to coś bardzo ważnego, obojętnie z czym jest to związane, na pewno ma pozytywne znaczenie i jest dla mnie ważne. 

Po głowie krążyło sporo różnych myśli - ciekawość i wyobraźnia tworzyły mimowolnie przeróżne scenariusze. Czas, ach upływał tak mozolnie... wpatrywałam się w zegar, jakby to miało przyspieszyć bieg - zegara, a on nie słuchał mojego bezgłośnego przesłania...ehhh! Pomyślałam zatem, że zajmę myśli czymś przyjemnym, co lubię. Może najwyższa pora, by otworzyć szafę i poszukać coś odpowiedniego na dziś? No dobrze, ale jak potraktować to tajemnicze zaproszenie? Czy będzie ono oficjalnym wydarzeniem, w którym idealnie pasował będzie pięknie skrojony garniturek i sukienka- mała czarna, czy może spotkanie będzie mniej oficjalne i strój raczej na totalnym luzie? No i co tu wymyślić? W którą wersję - obrać za odpowiednią? Skoro wieczór, to może będzie to kolacja, a więc chyba jednak bardziej elegancko - gustownie, ale bez przepychu. ot schludnie, ale z gracją. W takim razie od razu zobaczyłam sukienkę, która zawsze mnie podnosiła na duchu - całokształtem. Śliczna czerwona aksamitna sukienka - bardzo kobieca, przylegająca do ciała, tworząc jakby drugą skórę z pięknie wykrojonym delikatnie odsłaniającym dekoltem, całość  pięknie podkreślała moją zgrabną figurę, długość troszkę przed kolano, w sam raz. Tak, właśnie tak dziś będę na czerwono, podobam się sama sobie w tej sukience, tym bardziej, że w czerwieni - Jay mnie jeszcze nie widział. Byłam tak bardzo podekscytowana . 

Rozmyślałam znowu na spokojnie kojarząc całą sytuację. Doszukując się w tym, może jakiegoś znaku, który umknął mi tak niechcący, kiedy zaskoczył mnie propozycją? Może zdradził się czymkolwiek, by wiedzieć więcej, może ton głosu, a może sposób wypowiadania słów? Ciekawe czy też długo nad tym myślał, by mi to zaproponować, czy pomyślał, nad moją odpowiedzią, czy miał jakieś scenariusze w razie - mojej odmowy? Przecież mogło się tak zdarzyć, że mogłam mieć inne plany, dużo wcześniej zaplanowane, i wtedy siłą rzeczy - musiałabym grzecznie odmówić, licząc na to, że zrozumiałby to, nie jako kosz z mojej strony, ale przesunięcie terminu, choć szczerze mówiąc bardzo tego nie lubię, kiedy coś się przesuwa czasowo. 

Ach Jay umówiłeś się ze mną na dzisiejszy wieczór, że będziesz po mnie na godz.19.00, mam być gotowa do wyjścia, że to będzie bardzo ciekawy wieczór, zarówno dla mnie jak i dla Ciebie. Ot i co można pomyśleć? Jak potraktować to zaproszenie, cóż się może za tym kryć? Myśli wciąż krążyły, bo jak je potraktować, jako wieczór we dwoje - romantyczny, czy bardziej, jak przyjacielsko - koleżeńskie miłe spotkanie na luzie - idąc np. do kina na godz.20.00 na film, może jakiś romantyczny, albo sensacyjny film akcji, a wcześniej pójdziemy po prostu na kawę? Może zwiastuje coś innego, może ma bilety na wystawę i oglądać będziemy obrazy kogoś, kto jest znaną osobą z nietuzinkową osobowością? Ach, ile tych znaków zapytania?  Tkwiłabym tak jeszcze w rozmyślaniu, gdyby nie fakt, że usłyszałam odgłosy otwierania drzwi mieszkania. O tej porze sąsiedzi wracają do domu, skojarzyłam, że musi być już po 17.00. Teraz czas jakby bardzo przyspieszył. Zostały już tylko dwie godziny, kiedy będzie Jay i wszystko stanie się jasne - wcześniej lub później, ale ważne, że to już dziś, cokolwiek to będzie, po prostu będzie miło, tak sobie pomyślałam, jakby samej sobie potwierdzając, że tak jest i już, że nie ma innej opcji. Ciekawe jak Jay będzie ubrany? Czy elegancko w garniturze, pięknie skrojonym na miarę jego super gustu. Jakiego koloru będzie jego garnitur, czy będzie w białej koszuli, a może kolorowej? Czy szyku doda krawat, czy może muszka, ach, chyba nie muszka, bo wskazywałoby to na naprawdę ''duże wyjście'' . a czy ja jestem na to gotowa - nic tak naprawdę nie wiedząc? Nie, nie....  myślę, że Jay , by mnie na to w jakiś sposób przygotował, że wieczór będzie bardziej oficjalny wśród większego grona ludzi. No dobrze, a jak wyjście okaże się banalne - basen albo kort, by zagrać w tenisa. hahaha Dość! już nie myślę, bo im dalej myślę, tym tworzę naprawdę daleko rozbieżne wnioski i do niczego dobrego to nie prowadzi, a może spowodować naprawdę dezorientację z tak naprawdę - niczego. Nie watro aż tak rozmyślać. Będzie super i już.

Dochodziła godz.18.45, gdy usłyszałam kroki, no tak już teraz taka pora, że może to być tylko Jay. Oczywiście nie pomyliłam się, wiedziałam dokładnie. był dokładnie kwadrans wcześniej. Otworzyłam drzwi i spoglądając w oczy Jay'a, zauważyłam, że Nasze spojrzenia się spotkały, tak bardzo wymownie, jakby ktoś zatrzymał kadr filmu i tę chwilę, właśnie ten moment. Spoglądając sobie głęboko w oczy, zobaczyliśmy w sobie - ten sam blask, błysk w oku, ulotny, ale bardzo wymowny, bardzo energetyczny, zwiastujący  sporą dawkę energii. magicznej, unoszącej się w powietrzu...jakby zaznaczając pomiędzy Nami przestrzeń tylko dla Nas. Powitałam Jay'a .

- Witaj Jay, super, że już jesteś, - uśmiechnęłam się jednocześnie żartując, że jesteś wcześniej, bym nie zwiała gdzieś bocznym wyjściem. Moje stwierdzenie oboje Nas rozbawiło, rozluźniając sytuację. Doskonale znałeś już moje żarty, rozumiejąc moje przesłanie. Ty natomiast odpowiedziałeś, witając mnie - podszedłeś muskając mnie w szyję delikatnym pocałunkiem mówiąc, że jesteś wcześniej, bo pomyślałeś, że możesz być pomocny przy zapinaniu zsuwaka sukienki, czy zapinaniu naszyjnika. Zgasiłeś mnie ujmując i potęgując kolejną magię tej chwili. Ależ to było wszystko zmysłowe, w jednej chwili, głos, który był taki miły dla ucha, ciepły, czuły, w którym można było się rozpłynąć i słuchać do bólu. Delikatny dotyk, przeszywający całe ciało, niesamowity zapach jaki miał Jay, z nutą orientalnego fascynującego tajemniczego zaangażowania tworzącego - siłę delikatności i dzikie żądze, niesamowicie pobudzając wyobraźnię i ten błysk w oczach - ciepły, zapraszający na coś wspaniałego, zwiastujący szczęście, które niebawem nadejdzie.

Zegar właśnie wybił dokładnie godz.19.00. Nawet oboje zaśmialiśmy się, że tym razem nie będziemy szukać ptaszka, wierzymy, że już jest ta pora, by zamknąć drzwi i wyruszyć, zbliżając się do tajemnicy, która dziś wszystko zweryfikuje. 

Szliśmy w umiarkowanym milczeniu, co jakiś czas wymieniając różne tematy. Nie wiedzieliśmy oboje, jak odczytać swoje emocje, które stawały się coraz bardziej tajemnicze, nie znając - finału. Zaczęłam zadawać Ci różne pytania, naprowadzając inteligentnie - sprowadzając rozmowę, czasem żartując, by w końcu odchylić ten spory rąbek tajemnicy - dokąd - idąc - tak naprawdę zmierzamy. Wiedziałeś doskonale, że nie tędy droga, że potrzymasz mnie w niepewności. Taki masz plan. 

Na moje różne pytania, żarty, wnioski, które tworzyły różne, coraz to dziwniejsze rozwiązania...

Niestety byłeś w tym nieugięty, jednocześnie mając tego świadomość, jak bardzo rośnie we mnie podekscytowanie - zadawałam mnóstwo pytań.

Przeczekałeś, w końcu złapałeś mnie za rękę, przyciągając do siebie i patrząc mi w oczy, tak głęboko znacząco powiedziałeś :

- Czy dużo zamierzam zadawać jeszcze pytań?  Że to nic nie da... 

Poza tym, że znasz doskonały sposób, by mi zamknąć usta...

Hmmmm... rozbawiłeś mnie tym, jednocześnie poczułam, że bardzo spodobał mi się ten pomysł. hmmmm 

Zastanawiałam się czy mówić dalej, przekornie? Czy może faktycznie powściągnąć emocje, ciekawość i zamilknąć...W głowie wciąż krążyło tyle myśli. W końcu zamilkłam, by nie dawać powodu do - zamknięcia mi ust - ot tak przekornie. Choć, w głębi duszy bardzo tego chciałam byś właśnie to zrobił. Moja cisza zaskoczyła Ciebie, bo myślałeś, że nadal będę tworzyć różne podchody, by dotrzeć do tego, byś w końcu uległ mi i otwarcie powiedział, co dziś tak naprawdę - masz zaplanowane na ten piękny wieczór. Nie wiedziałeś, czy zrezygnowałam - czy masz zamkniętą drogę...

Pomyślałam - no dobra, ok...ok... wytrzymam do końca niespodzianki. 

Dzień coraz odważniej chylił się ku końcowi, by dać pierwszeństwo - miłemu - zmierzchowi...Miły wieczór, szliśmy w wymownym milczeniu, każde z Nas miało całą gamę myśli, przeplatających się czasem jakby - kropką czy krzyżykiem, a nawet kluczem, by to otworzyć w odpowiednim momencie. Trochę jakby zaglądaniem przez dziurkę od klucza. 

Dotarliśmy w końcu na miejsce. Staliśmy na moście...wokół była piękna, spokojna woda...Widok sprawiał ekscytację, zatrzymanie biegu życia - w tej jednej chwili. Na moście było kilka par roześmianych, inne wpatrzone w siebie...wymieniające uśmiechy, pocałunki, deklaracje...snujące marzenia...Zobaczyłam na moście pozamykane kłódki i od razu w jednej chwili - wzburzyłam się, domyślając się, co chciał - Jay tym osiągnąć... o nie nie nie...! Zapytałam wprost Jay'a - pytając 

- Czy to miała być ta niespodzianka - most i kłódki...?  

- Nie, nie , nie ! Tylko nie to, proszę nie ! 

- Jay , proszę powiedz mi, że to nie chodzi o kłódki...

- Nie chcę tego, nie chcę tych kłódek...! 

Nie czekając na odpowiedź chciałam szybko odejść..., ale Jay mnie zatrzymał, szczelnie obejmując ramionami... mówiąc spokojnym, ściszonym głosem...

- Mylisz się, spokojnie, poczekaj, proszę nie wyciągaj pochopnych wniosków...

Nadal mnie szczelnie obejmując, Twoje ramiona dodały mi - spokoju - bezpieczeństwa... Twoje silne ramiona, opanowanie, i głos - wszystko razem sprawiło, że szybko wyciszyłam się, było jak balsam...kojąco... bardzo tego potrzebowałam... Na Ciebie tak zawsze reagowałam... Mocno przytuliłeś mnie opierając o barierki mostu i stając tuż za mną, tak bardzo blisko...wciąż nie wypuszczając ze swoich ramion... powiedziałeś ...

- Spójrz na to, wiem, że to zobaczysz i doskonale - zrozumiesz... 

- Dostrzeż symbole, znaki, wycisz się i pozwól niech - Twoje myśli biegną łagodnie ... - jak zagadkowo, ale inteligentnie wybrnął, co faktycznie dało mi naprawdę do myślenia...

- Zrozumiałam... zrozumiałam doskonale... - wyszeptałam - sięgając wzrokiem, by dostrzec dokładnie to... co jest zwieńczeniem - wyczekiwanym przez cały dzień ...aż do zmierzchania...

Byliśmy świadkami przepięknego zachodu słońca, który napawał niesamowitym widokiem , no tak dokładnie - czystą magią - symbolem - znakiem..., który teraz dopiero zrozumiałam, co Jay miał na myśli...

- Jay... zrozumiałam... i Ciebie teraz - zrozumiałam...doskonale... 

Zachód słońca był pożegnaniem przeszłości - miał w sobie - blaski i cienie...Czas było to zrozumieć i zostawić za sobą przeszłość. Całą, taką jaka była , ona minęła i nic już jej nie zmieni. Czas jej podziękować, by móc - nieśmiało spoglądać w to, co nowego ma dla mnie życie. 

Odwróciłam głowę w stronę Jay'a i wtuliłam się , dziękując za tę piękną niespodziankę.

- Jay, dziękuję Ci bardzo...nawet nie wiesz, jak bardzo jestem Ci za to wdzięczna... Nie dawało mi dziś spokoju to, co możesz mieć dziś dla mnie , co będzie dla mnie - miłe, dobre i wymowne, że będzie dla mnie bardzo ważne... 

- A teraz, kiedy wszystko stało się jasne... urzekłeś mnie tym...Twoją pomysłowością, inteligencją, która bardzo potęguje - dokładając Ci plusów, ale nie rozpędzaj się tak... na zakręcie... bo możesz nie wyrobić... - rozbawiłam sytuację, żartują, by ją choć troszkę rozładować... 

Jay złapał mnie w talii i za rękę i przechodząc ze mną krokiem tanecznym... zapytał... 

- Zatańczysz ze mną...? Tu i Teraz - właśnie teraz i Tu - na moście ... Jeszcze nigdy nie tańczyłem na moście z kobietą. 

Dziś - teraz - jest ta pora... - uśmiechając się spoglądał w moje oczy - oczy Ann...

Spoglądając w oczy Jay'a - wymownie patrząc uśmiechniętymi oczami, które miały w sobie tak wiele do ...dopowiedzenia... odpowiedziałam... 

- Jay, zatańczę z Tobą z ogromną przyjemnością...  

Uśmiechając się kontynuowałam... 

- Czy masz jeszcze jakieś niespodzianki dla mnie na dziś - dziś wieczór? 

- Oczywiście, że mam... ale to nie tak jak myślisz - ... kotku... 

Zaśmialiśmy się oboje - doskonale rozumiejąc - aluzje, ale obróciliśmy to, w znajomości filmu - komedii zresztą... 

Minęło kilka chwil... 

W końcu - Jay - powiedział ... 

- Witaj w moim świecie... 

Ann, witaj w moim życiu... 

Pocałował Ann w policzek i delikatnie w szyję.

Co poskutkowało niesamowitą falą dreszczy, które miały odpowiednią drogę do głębszych rozkoszy... 

Ann, odpowiedziała ... 

- Witaj Jay,... 

- Witaj, w moim świecie... 

- W moim życiu... 

- Jay, dziękuję Ci , że naprawdę istniejesz... - mówiąc to - delikatnie pocałowała Jaya w policzek... znacząco - głęboko spoglądając w jego piękne, mądre oczy. 

Jay w mig odczytał to, co Ann powiedzieć chciała.

- Nie tak szybko... nie tak szybko... moja miła... to byłoby banalne.

Ann, doskonale wiedziała, że oboje pomyśleli o kontynuacji - tego pięknie rozpoczętego wieczoru, że mógłby mieć cudowne, zwieńczenie... bardzo namiętne...

Była nawet troszkę zła i zawiedziona, zachowaniem Jay'a,... ale skoro tak zgasił ten cały plan w samym zalążku... - ok... ok... niech i tak będzie - dziś bardzo grzecznie ... 

- Zaśmiała się zatem, że 

- Taniec też, to dziś - tylko - odległość szkolna... Co oboje rozbawiło... Jay, powiedział, że na wszystko przyjdzie czas, pora... by docenić - Nas, nie fizyczność, bo każdy ją ma, ale by pogłębiło się to, co już jest w Nas, niech stworzy to fundament, do jeszcze piękniejszej budowli, która będzie skała... nie piaskiem... Zaniemówiła... kolejny raz Jay, tak bardzo ją ujął swoją dojrzałością, inteligencją i zrozumiała, jak bardzo jest szczęśliwa, mając u boku, kogoś takiego, jak Jay... Dla którego jest kimś ważnym, kogo chce mieć w życiu... Kto jest dla niego - priorytetem, komu robi miejsce - w swoim życiu, w swoich myślach i może nie dopowiem,  choć może to być odpowiednia droga... Jednak, nie wszystko można nazywać po imieniu, czasem, niech rodzi się samo... jak ma być, to tak będzie... Jeśli oboje staje się dla siebie w jednej chwili tak samo ważni i patrzą w tym samym kierunku , może mieć szczęśliwy finał, choć nie musi... 




H.M.K.G.  - 04.09.2022 

2 komentarze:

  1. Super! Kolejny raz - udało się. Cieszę się, że tak pięknie - tworzy się, rozwija.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się bardzo, naprawdę...

    OdpowiedzUsuń