piątek, 21 lutego 2025
74 post - Piątek - Iskierka - Aleja gwiazd.wmv
73 post - Piątek
Piątek, piąteczek, piątunio i mamy weekend... w którym wszystko zdarzyć się może...
czwartek, 20 lutego 2025
środa, 19 lutego 2025
sobota, 15 lutego 2025
46 post - Sobota
Zastanawiam się jak mam to zrozumieć, czy jest to dla mnie doświadczenie, czy ja mam to sobie tak tłumaczyć, by w tej sytuacji szukać - drugiego dna? Czy jest to zbieg okoliczności? Czy może sytuacja, w której powinnam poszukać rozwiązania zdecydowanie głębiej? Rodzą się różne pytania i coraz częściej odnoszę wrażenie, że nie jest prosty temat, a złożony i wiem, że do tego dotrę, bo nie daje mi to spokoju... Rozwiążę tę zagadkę, wiem, że muszę, bo mam pewne przypuszczenia, ale muszę stopniowo do tego dojść i dojdę, bo może to nie przypadek, że takie mam doświadczenia. Przecież nic nie dzieje się przypadkiem, tak? Dokładnie tak. To skoro to nie przypadek, więc - co ma dać - ta powtarzająca sytuacja ...? W głowie rodzi się tyle pomysłów... każdy z nich wydawać się może realny - konkretny, ale - dlaczego...? Czy te różne znaki z życia, które mogą być - znakami... mogą świadczyć o kruchości życia i śmierci? Czy może o tym, że nie można się przyzwyczajać i kochać? Ale jak żyć bez miłości? Przecież to jest niemożliwe, naprawdę nie wyobrażam tego sobie, by żyć bez miłości - do ludzi, czy zwierzątek czy jeszcze - innych spraw... ale nie będę rozwijała może - głębiej - sytuacji - spraw, które też zauważyłam - już od bardzo dawna... No właśnie - tak naprawdę - już od mojego dzieciństwa... Ooooooo i właśnie teraz pomyślałam, że faktycznie - już od wczesnego dzieciństwa ... zauważyłam, różne zbieżne sytuacje... To naprawdę ciekawe, bo przecież byłam dzieckiem, a potrafiłam - zauważyć różne sytuacje, przecież to byłoby niesamowite, że jako dziecko już bym wiedziała o tak ważnych sprawach, nikt przecież mi tego nie powiedział i nigdzie tego nie usłyszałam, a więc wniosek nasuwa się jeden - może to przeżyłam dużo wcześniej, stąd - jakieś przebłyski z dużo wcześniejszego czasu i zostały strzępki w pamięci . To by mogło układać się w logiczną całość. Musi w tym coś być, bo wtedy tak o tym pomyślałam i dziś... też o tym pomyślałam, a przecież ta sytuacja - z dziś - była po raz 1 wszy... chyba , że ... już to kiedyś przerabiałam... Rozwiążę tę zagadkę, bo czuję intuicyjnie, że jest to wierzchołek - ogromnej góry lodowej, że stopniowo będę docierała do coraz to głębszej warstwy - całego - lodowcowego - wtajemniczenia, które sięga może bardzo daleko wstecz...Tak samo, jak te różne znaki, które wzięły się też tak nagle, a ja je czułam, że muszę otrzymać, to jest zaskakujące...
45 post - Sobota - Dziś odszedł Greyek......
piątek, 14 lutego 2025
niedziela, 9 lutego 2025
33 post - Niedziela - Carmel & Grey
W sobotę - 8 lutego już do Nas trafiły - cudne maluszki, żywe sreberka - Przystojniaczki dwa maleńkie, baaardzo maleńkie. Podobno mają 5 tygodni, ale nie sądzę, e tyle mają, one są tak bardzo malutkie...Miałam wcześniej już takie zwierzaczki i 6 tygodniowe były o dużo większe, cięższe ... Te szkrabki są naprawdę maluszkami... Jak ogromna radość, że już dziś mogły trafić do domku Naszego, że mogliśmy już ukochiwać je ... Pani w sklepie zoologicznym była niezorientowana mówiąc Nam, by Ich nie dotykać przez kilka dni... Zrobiłam, tak, jak już wiem z własnego doświadczenia i intuicyjnie i to już dało mi odpowiedź. Szkrabki, już wtulały się i Carmelek półtorej godzinie u Nas dał sam buziaczki, na początek z ząbkami, a później już bez ząbków, tym, samy, potwierdzając, że Nam zaufał, że Nas kocha.... Ależ to piękne odczucie, taki wyraz zaufania i miłości, coś wspaniałego poczuć od zwierzaczka, jeszcze takiego całkiem maleńkiego, że po tak krótkim czasie już pokazał, że zaczyna ufać, że kocha i że czuje się coraz bardziej bezpieczne,... Grey natomiast troszeczkę zrobił siusiu na mnie i się zawstydził chowając za Carmelkiem, ależ to było cudowne i świadczy o tym, że mimo, że jest tak bardzo maleńki, to też jest inteligentny i na przyszłość już nie załatwi się na Nas, a będzie dawał znać, jak będzie chciał się załatwić, sam da znać, że zrozumiemy o co chodzi.:)
Następne wzięcie na rączki i znowu przytulaski i buziaczki i uwielbiają być przy sobie, czują się bezpieczniej i pewniej, coraz częściej odgłosy już badawcze i szczęśliwe wydają z siebie.
Jak je wcześniej do klateczki wkładałam, to to silny pisk był, nie chciały iść do klatki, chciały być jeszcze na rączkach, może przypominałam im Mamusię, że tak poczuły się bezpiecznie i tuliły i buziaczki dawały... Coś pięknego... Jak tu nie kochać takich zwierzaczków? No nie można - trzeba kochać, bo są prześliczne i kochane, aż chce się mieć je cały czas na raczkach, by się wtulały...
Tradycyjnie porozpieszczam je... jak to ja :) ;) Będą u Nas bardzo szczęśliwe, bo będą bardzo kochane i będą to czuły i wiedziały, że bardzo je kochamy, będą swobodne i bezpieczne i jak znam życie i te zwierzaczki, to będzie z Nimi dużo śmiechu, coś tak myślę...:)