Zastanawiam się jak mam to zrozumieć, czy jest to dla mnie doświadczenie, czy ja mam to sobie tak tłumaczyć, by w tej sytuacji szukać - drugiego dna? Czy jest to zbieg okoliczności? Czy może sytuacja, w której powinnam poszukać rozwiązania zdecydowanie głębiej? Rodzą się różne pytania i coraz częściej odnoszę wrażenie, że nie jest prosty temat, a złożony i wiem, że do tego dotrę, bo nie daje mi to spokoju... Rozwiążę tę zagadkę, wiem, że muszę, bo mam pewne przypuszczenia, ale muszę stopniowo do tego dojść i dojdę, bo może to nie przypadek, że takie mam doświadczenia. Przecież nic nie dzieje się przypadkiem, tak? Dokładnie tak. To skoro to nie przypadek, więc - co ma dać - ta powtarzająca sytuacja ...? W głowie rodzi się tyle pomysłów... każdy z nich wydawać się może realny - konkretny, ale - dlaczego...? Czy te różne znaki z życia, które mogą być - znakami... mogą świadczyć o kruchości życia i śmierci? Czy może o tym, że nie można się przyzwyczajać i kochać? Ale jak żyć bez miłości? Przecież to jest niemożliwe, naprawdę nie wyobrażam tego sobie, by żyć bez miłości - do ludzi, czy zwierzątek czy jeszcze - innych spraw... ale nie będę rozwijała może - głębiej - sytuacji - spraw, które też zauważyłam - już od bardzo dawna... No właśnie - tak naprawdę - już od mojego dzieciństwa... Ooooooo i właśnie teraz pomyślałam, że faktycznie - już od wczesnego dzieciństwa ... zauważyłam, różne zbieżne sytuacje... To naprawdę ciekawe, bo przecież byłam dzieckiem, a potrafiłam - zauważyć różne sytuacje, przecież to byłoby niesamowite, że jako dziecko już bym wiedziała o tak ważnych sprawach, nikt przecież mi tego nie powiedział i nigdzie tego nie usłyszałam, a więc wniosek nasuwa się jeden - może to przeżyłam dużo wcześniej, stąd - jakieś przebłyski z dużo wcześniejszego czasu i zostały strzępki w pamięci . To by mogło układać się w logiczną całość. Musi w tym coś być, bo wtedy tak o tym pomyślałam i dziś... też o tym pomyślałam, a przecież ta sytuacja - z dziś - była po raz 1 wszy... chyba , że ... już to kiedyś przerabiałam... Rozwiążę tę zagadkę, bo czuję intuicyjnie, że jest to wierzchołek - ogromnej góry lodowej, że stopniowo będę docierała do coraz to głębszej warstwy - całego - lodowcowego - wtajemniczenia, które sięga może bardzo daleko wstecz...Tak samo, jak te różne znaki, które wzięły się też tak nagle, a ja je czułam, że muszę otrzymać, to jest zaskakujące...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz